W pogodny dzień pilot Bogdan Drenda, dyrektor Górskiej Szkoły Szybowcowej „Żar” nieustannie kursuje pomiędzy ziemią, a niebem. Wysoko w chmurach chcą się znaleźć liczne szybowce, którym potrzebna jest pomoc samolotu aby wzbić się w powietrze. Bywają dni, że nad zboczami góry Żar szybuje trzydzieści i więcej szybowców. Miłośnicy szybownictwa nie żałują czasu i środków by znaleźć się w tym niezwykle pięknym miejscu.
-Jedyna w Polsce górska szkoła szybowcowa Aeroklubu Polskiego znajduje się na stoku Góry Żar…
– Tak. Dzięki temu położeniu, które znakomicie spełnia warunki potrzebne do uprawiania sportu jakim jest szybownictwo możemy tu latać praktycznie cały sezon. Piloci przyjeżdżają do nas z całej Polski, między innymi z Białegostoku, Olsztyna, Leszna Wielkopolskiego, Warszawy, Bydgoszczy, Torunia. Aktualnie jesteśmy jedyną szkołą górską w Polsce, ale warto pamiętać, że w początkach swego istnienia szybownictwo związane było w sposób naturalny z terenem górzystym, z którego się wywodzi. Gdy jedynym środkiem startu były liny gumowe, pochyły teren umożliwiał łatwe oderwanie się od ziemi i oddalenie na wysokość potrzebną do swobodnego lotu lub wejścia w prądy zboczowe bezpośrednio po starcie. Również niskie koszty i prostota nauki latania na łagodnym stoku wiązały szybownictwo z górami. W miarę rozwoju techniki szybowcowej, gromadzenia praktycznej i teoretycznej wiedzy o lataniu, a przede wszystkim dzięki uzyskaniu możliwości startu za wyciągarką i samolotem szybownicy coraz łatwiej i śmielej nawiązywali kontakt z prądami termicznymi. Zbadanie tajników lotu termicznego otworzyło drogę do przelotów i w konsekwencji przekształciło szybownictwo w sport zawodniczy. Stopniowo ośrodki szybowcowe przenosiły się z gór na tereny nizinne.
-Kiedy tutejsza szkoła rozpoczęła swoją działalność?
-Historia szkoły rozpoczęła się w 1934 roku, kiedy grupa pilotów z Bielska-Białej i ze Śląska wykonała pierwsze loty ze szczytu góry i to były pierwsze testowe loty, które miały sprawdzić, czy ta góra i teren nadaje się do lotów zboczowych. W 1936 roku rozpoczął działalność ośrodek szkoleniowy i z niewielkimi przerwami – okres wojny i dwa lata po wojnie w roku 1956 i 1957 – do tej chwili latamy.
-Kto może latać i jakie kwalifikacje są wymagane od pilota?
– Mogą u nas latać właściwie wszyscy piloci, którzy tutaj przyjadą, z kraju i zagranicy. Aby latać oczywiście trzeba odbyć odpowiednie szkolenie. Szkolenie podstawowe robi się najczęściej w aeroklubach regionalnych, które znajdują się praktycznie w każdym większym mieście, najbliższe stąd to są: Kraków – Pobiednik, Katowice – Muchowiec, Gliwice, Rybnik, Bielsko-Biała, Częstochowa, i w tych aeroklubach można się szkolić podstawowo w lataniu za samolotem. Mając już możliwość latania samodzielnie przyjeżdża się do nas i tu można kontynuować dalsze szkolenie.
-Kto może zostać pilotem szybowca, czy są jakieś ograniczenia wiekowe lub zdrowotne?
-Jednym z ograniczeń jest wiek, w tej chwili osoba, która chce zacząć latać musi mieć 16 lat skończone i zgodę rodziców, mam nadzieję, że w roku 2011 się to zmieni i ta bariera będzie obniżona do lat 14. Pewnym ograniczeniem mogą być wymagania zdrowotne, ale w tej chwili potrzebne badania nie są aż tak wymagające, jak były kiedyś.
-Rozmowę o szybownictwie zaczęliśmy w samolocie. Dlaczego właśnie ta maszyna jest potrzebna?
-Ten samolot służy nam głównie do holowania szybowców w powietrze. Aby szybowiec mógł latać, najpierw coś go musi wynieść w górę. U nas jest to samolot, na lotniskach aeroklubowych nizinnych, gdzie są długie pasy startowe można stosować także wyciągarkę. Ten samolot jest z roku 1957, pali mało, bo tylko 55 litrów paliwa na godzinę lotu, jego silnik w układzie gwiazdy ma 11 litrów pojemności. Startujemy z lotniska położonego pomiędzy pasmami górskimi Beskidu Małego na łagodnym stoku o średniej wysokości 375 m npm, stanowiącym południowe podnóże Żaru. Hol za samolotem w zależności od warunków pogodowych może trwać 3 minuty a czasami nawet 20. Przy dobrych warunkach hole trwają od 5 do 8 minut.
-Co zobaczy szybownik, gdy już uda mu się wzbić w powietrze tutaj, w okolicach Żywca?
-Widoki mamy naprawdę bardzo ładne. W pogodny dzień widać całą dolinę Beskidu Małego, Śląskiego i część Tatr, ale Tatry mogą oglądać piloci, którzy latają na pięciu-sześciu tysiącach metrów nad poziom lotniska. Te widoki naprawdę zapierają dech w piersiach.
-Dziękuję za rozmowę.
rozmawiał: Grzegorz Bogusz
zdjęcia: Agnieszka Kantaruk
Leave a Reply