Modny Kraków: Witam serdecznie. Spektakl „Taneczny Świat Chopina”, o którego premierze mieliśmy przyjemność niedawno pisać, odbył w październiku europejskie tournée w ramach cyklu „Chopin na salonach Europy”, dofinansowanego przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, święcąc triumfy w Austrii, Francji i Belgii. Na przestrzeni 2010 roku spektakl bądź jego fragmenty obejrzała także publiczność m.in. odległej Japonii czy Chin. Ciekawi mnie, czy na widowni zasiadała głównie Polonia czyli stęsknieni za polską kulturą rodacy?
Romana Agnel: Publiczność była bardzo różnorodna. Organizacjom czy instytucjom, które nas zapraszają, zależy przede wszystkim na tym, by nasz spektakl oglądany był przez mieszkańców danego kraju. Przedstawienie taneczne to tak naprawdę rzadka okazja do zaprezentowania naszej kultury, pochwalenia się naszymi tradycjami, bo przemawia do wszystkich i jest zrozumiałe, bez względu na bariery językowe i kulturowe. To taka polska wizytówka, która daje możliwość poznania naszego kraju poprzez sztukę. Myślę, że również dlatego ten spektakl cieszy się zagranicą tak dużym powodzeniem. Jest chyba najlepszym sposobem na zaprezentowanie Fryderyka Chopina poprzez jego postać i twórczość, ale także polskiego charakteru i mentalności, różnych elementów naszej przebogatej kultury. Polakom mieszkającym poza krajem bardzo zależy na tym, żeby nasze spektakle były podziwiane przez ludność miejscową. Są dumni, kiedy występ jest szeroko oklaskiwany. Dzięki temu czują, że polska kultura i oni sami są docenieni i szanowani.
MK: Czy to oznacza, że muzyka Chopina jest ponadczasowa i wciąż pełni te same funkcje, powiedziałabym „społeczne”, które pełniła w czasach, kiedy powstawała? Czy wciąż przybliża Ojczyznę osobom, które przebywają na emigracji, które są poza krajem i tęsknią?
Romana Agnel: Myślę, że Polacy szukają w muzyce Chopina tego samego, co niegdyś. Oczywiście nie postrzegają jej już w kategoriach walki wyzwoleńczej i narodowościowej, ale ta twórczość wyzwala w nas zawsze, szczególnie gdy przebywamy poza granicami Polski, nuty nostalgii i tęsknoty za krajem. Sama muszę przyznać, że mieszkając wiele lat poza granicami kraju, w Paryżu, zawsze 1 listopada, we Wszystkich Świętych, kierowałam swoje kroki na cmentarz Père Lachaise, gdzie znajduje się grób Chopina. Polacy gromadzili się w tym miejscu z potrzeby serca. Składaliśmy kwiaty, paliliśmy znicze, rozmawialiśmy. Chopin był bowiem zawsze symbolem polskości i tęsknoty za Ojczyzną. Wydaje mi się, że to się nie zmieniło. Natomiast moim zdaniem zmienił się sposób jego recepcji. Środowiska polonijne nie zadowalają się już przeciętnymi koncertami i widowiskami. Oczekują prezentacji na wysokim, światowym poziomie artystycznym, co świadczy też o ich dojrzałości. Mają ambicję pokazania polskiej kultury i sztuki od jak najlepszej strony.
MK: Zatem Wasz spektakl, oparty na muzyce Chopina, z jednej strony stanowi „powiew polskości” dla rodaków przebywających na emigracji, a z drugiej – przybliża polską kulturę mieszkańcom innych krajów. Ale twórczość tego kompozytora postrzegana jest przecież także jako dziedzictwo światowe, jako pewna wspólna wartość, język uniwersalny. Czy „Taneczny Świat Chopina” jest odczytywany także na tej płaszczyźnie?
Romana Agnel: Wydaje mi się, że clou stanowi pokazywanie Polski jako kraju europejskiego. W naszym kraju sztuka zawsze była uniwersalna, bo stykały się tutaj wszystkie istotne prądy Wschodu i Zachodu. Pierwsza część naszego spektaklu rozgrywa się w salonie i jest to salon taki, jaki istniał w tych czasach w Warszawie, ale także w Paryżu i w Petersburgu. Dlatego zagraniczni widzowie często się dziwią, że my również wówczas tańczyliśmy walce, że też ubieraliśmy się w takie stroje, że nie jesteśmy tylko i wyłącznie krajem folkloru i ludowości. Działalność naszego zespołu od lat opiera się na tym. Pragniemy pokazywać szerokim rzeszom publiczności Polskę inną. Taką, która nie ustępowała w niczym salonom i pałacom Europy, ale równocześnie miała swój oryginalny, fascynujący pierwiastek kultury szlacheckiej i ludowej. Staramy się pokazać wszystkie oblicza polskości i to sprawia, że ludzie nagle odkrywają nasz kraj jako państwo nowoczesne, podążające za nowinkami ze świata mody i savoir-vivru, a równocześnie pielęgnujące stare tradycje, które nadają mu kolorytu oryginalności i egzotyki.
MK: Ten spektakl ma bardzo oryginalną formę, bo pokazuje, że Chopin tworzył też muzykę w pewnym sensie „użytkową” – wykorzystywaną do tańczenia na salonowych balach i podczas wiejskich zabaw. Jak odbierana jest przez widownię taka formuła prezentowania muzyki Mistrza i czy ta recepcja zależy od kraju, w którym Państwo występują? Na co szczególnie zwracają uwagę odbiorcy?
Romana Agnel: To bardzo dobre i ciekawe pytanie. Rzeczywiście forma spektaklu jest zaskakująca – publiczność nie oczekuje takiej prezentacji poszczególnych form tanecznych. Szczególnym zaskoczeniem jest część teatralno-pantomimiczna, która stanowi propozycję ujęcia całości w sposób współczesny. Okazuje się, że to wielu osobom bardzo odpowiada. Jednak poszczególne części są nieco odmiennie odbierane. Można podzielić to na „widzenie wschodnie” i „widzenie zachodnie”, a my znajdujemy się w samym centrum tych dwóch sposobów postrzegania. Różnice widać wyraźnie chociażby wtedy, gdy obserwuje się klasyczny balet francuski i rosyjski. Rosjanie uwielbiają ekspresję, dochodzącą czasami nawet do przesady, taki sceniczny manieryzm. Francuzi natomiast preferują prostotę i oszczędność w ekspresji, mimice. Te tendencje daje się także wyraźnie zauważyć w odbiorze naszego spektaklu. Na Zachodzie doceniana jest szczególnie warstwa abstrakcyjna, estetyka spektaklu. Polskie elementy są bardzo interesujące dla wysmakowanej publiczności francuskiej czy belgijskiej, która zwraca także uwagę na muzykalność artystów, na realizację muzyki ruchem oraz na teatralne rozwiązania i ujęcie tematu. Widzowie zauważają i doceniają to, że część „salonowa” opowiedziana jest innymi środkami scenicznego wyrazu – nie tylko w sensie stylu i charakteru, ale także całej koncepcji, że jest odmienna od części „ludowej”, będącej kwintesencją polskości, nawiązującej bezpośrednio do źródeł naszej kultury, mentalności i słowiańskiej natury. Na Wschodzie z kolei uwaga jest o wiele bardziej skierowana na wszelkie formy ekspresji i na fakt opowiadania pewnych historii. Patrzy się tam również na wirtuozerię tancerzy: czy wysoko skaczą, czy są dobrze przygotowani technicznie.
MK: Wracamy tu znowu do problemu uniwersalności muzyki Chopina i Waszego spektaklu pojmowanego jako system znaków, który każdy może odczytać, odnaleźć wartości szczególnie bliskie jego kulturze i sposobowi postrzegania świata.
Romana Agnel: Dlatego jestem szczęśliwa, że miałam okazję tańczyć w tak skrajnie różnych miejscach. Byłam też szczególnie zaskoczona, kiedy Alaknanda Bose, hinduska artystka, która obejrzała spektakl w Krakowie podczas XI Festiwalu Tańców Dworskich „Cracovia Danza”, odczytała część salonową w sobie właściwy sposób, twierdząc, że każdy utwór przedstawia inny afekt. Przyznam się, że ja sama świadomie tego nie zakładałam. Oczywiście nasz taniec przedstawia rozmaite uczucia, ale interpretacja Alaknandy była ewidentnie hinduska, wschodnia, bo w tej kulturze ekspresja i uczucia są bardzo istotne. Absolutnie zachwyceni naszym spektaklem byli Japończycy, których spontaniczne reakcje były dla nas ogromnym zaskoczeniem. To ludzie, którzy postrzegani są jako wyciszeni i mało spontaniczni, natomiast odkrywanie tańców ułożonych do ich ukochanej muzyki Chopina było dla nich rzeczywiście ogromnym przeżyciem. Podziwiali kostiumy, całą warstwę wizualną. Fascynujące jest prezentowanie naszego spektaklu w krajach takich, jak Chiny czy Japonia, gdzie wciąż istnieje silna tradycja teatru tańca, w którym występują głównie mężczyźni. Tańce związane z walką na miecze są u nich wciąż bardzo popularne, dlatego naszego mazura z szablą odczytują oni jako absolutny hit. Nasz szlachcic staje się bowiem odpowiednikiem samuraja, bo opowiada tę samą historię, tylko w innym stroju, do innej muzyki i za pomocą odmiennych sekwencji kroków. Znalezienie tych wspólnych punktów naszej kultury i tradycji było dla nich szczególnie istotne.
MK: „Taneczny Świat Chopina” wiele podróżował po świecie, przypomnijmy – prezentowany był na Białorusi, Litwie i Ukrainie, we fragmentach w Hiszpanii, Japonii i w Chinach – te ostatnie prezentacje odbyły się we współpracy z Marią Pomianowską i Jej „Zespołem Polskim”; ostatnio we Francji, Austrii, Belgii w ramach cyklu „Chopin na salonach Europy”. Szeroko prezentowany był również w Polsce, prawda ?
Romana Agnel: Oczywiście, Polskę przemierzyliśmy wzdłuż i wszerz, co nas bardzo cieszy, ale jednocześnie ciągle odczuwamy, że jest jeszcze wiele miejsc, do których nie dotarliśmy. Mam tu na myśli, zwłaszcza środowiska młodzieżowe związane z muzyką, chociaż właśnie na płaszczyźnie edukacyjnej nasz spektakl świetnie zaistniał. Przez cały sezon jego fragmenty prezentowane były przez warszawską Filharmonię Narodową, która dociera ze swoimi propozycjami do większości regionów Polski centralnej. Uczestniczyliśmy także w programie edukacyjnym Filharmonii Krakowskiej. Myślę, że ten spektakl dotknął bardzo wielu miejsc i środowisk, ale właśnie tylko dotknął. Czujemy, że jest to przedstawienie, które powinno dalej funkcjonować i wejść na stałe do naszego repertuaru. Cieszy się bowiem nieustannie wielkim powodzeniem. Nawet jeśli nie odpowiada czyimś gustom, o których przecież nie można dyskutować. „Taneczny Świat Chopina” zbudowany jest na solidnej bazie formalnej, związanej z epoką romantyzmu. Tego nie można zanegować. To właśnie, obok bardzo wysokiego poziomu technicznego tancerzy, stanowi największą siłę naszego przedstawienia. Pragnęliśmy tym samym udowodnić, że współcześni artyści potrafią tworzyć rzeczy na poziomie, o wielkiej wartości estetycznej, które prezentują wiernie i ciekawie kulturę dawną, bez nurzania się w popkulturze.
MK: Według mnie wartość tego spektaklu dla przeciętnego widza nie polega jedynie na walorach tanecznych, które są oczywiście niezaprzeczalnie i bezdyskusyjnie bardzo wysokie, ale przede wszystkim na tym, że stanowi on całą, zamknięta i spójną opowieść teatralną. Z tego punktu widzenia nie da się mu „przypiąć łatki”, że jest to jedynie taneczne przedstawienie utworów Chopina. To prawdziwy teatr tańca.
Romana Agnel: Tak, oczywiście zupełnie się z Panią zgadzam i bardzo dziękuję za te słowa. Poprzeczka została podniesiona bardzo wysoko. Jednak pojęcie „teatr tańca” większości ludzi kojarzy się raczej z tańcem współczesnym. Trudno im sobie wyobrazić, że można mówić o dawnych czasach i dawnej estetyce, używając do tego współczesnych sposobów myślenia i nowoczesnych środków artystycznych. Na zachodzie ten nurt myślenia o tańcu jest popularny, dlatego jestem absolutnie spokojna o to, że nasze kolejne propozycje będą podobały się publiczności i zyskają jej uznanie.
MK: Jestem przekonana, że istnieje wielkie zapotrzebowanie na taki sposób prezentacji minionych epok, który jednak posługuje się językiem współczesnym i łączy te dwa żywioły: przeszłość i teraźniejszość.
Romana Agnel: Na pewno. To jest droga, którą obrał nasz zespół już jakiś czas temu: łączyć to, co jest istotne w danej epoce, jej wartości formalne ze współczesnym sposobem przedstawiania. To jest szczególnie ciekawe dla mnie jako choreografa i nie chciałabym rezygnować z takiego podejścia i poszukiwań w tym kierunku, bo dzięki temu osiągamy dodatkową jakość. Teraz musimy myśleć o nowych wyzwaniach. Czekają nas kolejne projekty. Zaczynamy już przygotowania do spektaklu poświeconego Karolowi Szymanowskiemu i jego muzyce tanecznej. Musimy przy tym sprostać oczekiwaniom naszej publiczności. Znowu będziemy mieć do czynienia z wielkim kompozytorem, fascynującym człowiekiem i wspaniałym artystą oraz z kolejnym repertuarem tańców polskich, które są najwyższej klasy i niosą wartości uniwersalne.
MK: Z niecierpliwością oczekujemy zatem na tę nową premierę, życząc wielu sukcesów. Dziękuję za rozmowę.
Z Romaną Agnel, Dyrektor Baletu Dworskiego Cracovia Danza
rozmawiała Magdalena Wróbel
Leave a Reply