Julie Gavras, reżyserka filmu „Jesienna miłość” wzięła na warsztat trudny i niepopularny temat. Komedia o ludziach, którzy odkrywają, że niepostrzeżenie się zestarzeli – czy to w ogóle może być zabawne?
Francuzka nakręciła w Londynie film, który porusza tematy spychane przez współczesność na margines: co się dzieje w umyśle człowieka, który dostrzega, że z wieku dojrzałego przechodzi w obszar starości? Jak reagują dzieci starzejących się rodziców? Jak postrzega ich otoczenie? I wreszcie – jak postrzegają siebie sami zainteresowani? Na te pytania odpowiada opowiadając historię Mary i Adama, małżeństwa z wieloletnim stażem, które odchowało troje dzieci i szczęśliwie dochowało się wnuków. Spełnienie i sielanka? Niestety nie!
Mary jako pierwsza zauważyła, że coś się zmieniło. Poruszona chwilowym zanikiem pamięci szuka innych symptomów starości. Czy jakikolwiek mężczyzna jeszcze zwraca na nią uwagę? A może jest już na tyle nieatrakcyjna, że przedstawiciele płci przeciwnej traktują ją jak powietrze? Czy może jeszcze pracować, czy jest potrzebna w dynamicznym środowisku młodych ludzi? Mnożą się pytania. Mary z jednej strony próbuje pogodzić się ze zmianami i przystosować się do nowej sytuacji, a z drugiej z nią walczy. Zaczyna przystosowywać dom do potrzeb ludzi starszych: kupuje telefon z dużymi klawiszami, instaluje dodatkowe poręcze w wannie, zamawia łóżko z mechanizmem podnoszącym oparcie. Jednak oprócz tego stara się podkreślać swoją kobiecość, szuka w sobie atrakcyjności, chce zobaczyć jej rezultaty w oczach zachwyconego mężczyzny. Adam jest na nią wściekły. Nie rozumie poczynań żony, broni się przed nimi, uważa za idiotyczne. A jednak, choć nie przyznaje się do tego przed żoną, także i on zaczyna dostrzegać zmiany. W przeciwieństwie do Mary próbuje przed nimi uciec, wypiera ze świadomości. Swoim zachowaniem manifestuje: wciąż jestem młody!
Czy w dzisiejszych czasach, naznaczonych kultem młodości, można zrobić coś gorszego niż zestarzeć się?
Ucieczka filmowego małżeństwa przed starością jest zabawna w swej delikatności. Gavras filmuje swoich bohaterów z sympatią i czułością. Lubi ich i widz to czuje. Isabella Rossellini jest może nazbyt piękna jak na postać przeżywającą rozterki starzenia się – wszak mimo dojrzałego wieku wciąż jest zjawiskowa, także na tle niejednej dwudziestolatki, lecz może i w tym jest metoda: oglądamy dyskretną opowieść, bez moralizatorstwa, z pewną tylko dozą dosłowności. Czego jednak nie da się uniknąć, przywołuje ona wizję czekającego na nas wszystkich świata, który nie ceni doświadczenia seniorów, nie chce z niego korzystać, traktuje starzejące się osoby protekcjonalnie. Młodzi, którym wydaje się, ze pozjadali wszystkie rozumy, a staruszków traktują gorzej niż dzieci, to już, niestety, nie filmowa fikcja. (WP)
Film wydany w Polsce na DVD przez Monolith Video.
Leave a Reply