KALWARIA ZEBRZYDOWSKA – Jerozolima na wzgórzach Małopolski wiosną wywiera szczególne wrażenie. Rezurekcja w tym zakątku Polski pozostawia niezatarte wspomnienia.
Polska Wielkanoc wyraża radość życia, rozpoczyna się uroczystą rezurekcją – mszą świętą, jutrznią połączoną z procesją. Niegdyś uroczystość ta przypadała o północy w Wielką Sobotę, ale wraz z początkiem XX wieku została przeniesiona na godziny wczesnego poranka Wielkiej Niedzieli. Powiadano dawniej, że procesja ta demaskuje czarownice. Według wierzeń ludowych żadna z nich nie mogła podołać trzykrotnemu okrążeniu kościoła w procesji – udawały zaś osłabienie lub wręcz omdlenie zasiadając na kościelnych schodach. Oto, jak zabobon przeplatał się z religią. Popularne było też wypuszczanie petard i rac w nocy z Wielkiej Soboty na Wielką Niedzielę. Ich huk niósł się po wioskach na cześć nadchodzącego Zmartwychwstania mając stanowić pamiątkę wielkiego łoskotu, z jakim miał się osunąć kamień zamykający wejście do jerozolimskiego grobu Chrystusa Pana. Wszak hałas i snop światła poraził setników rzymskich pilnujących groty, gdzie złożono ciało Syna Bożego. Tyle tradycja, która we współczesności stała się przede wszystkim zabawą młodzieży – coraz rzadziej praktykowaną.
Kalwarię Zebrzydowską przed rezurekcyjną procesją spowija cisza. Noc okrywa jeszcze domostwa i pola, gdy przy kaplicy Grobu Pana Jezusa i Kościele Ukrzyżowania czuwają pierwsi wierni. Czym bliżej godziny szóstej, tym więcej pojawia się ich na zboczach wzgórza Żarek. Przez las zaczyna nieść się donośny i dostojny dźwięk marszy żałobnych. To gra kalwaryjska Miejska Orkiestra Dęta – na godzinę przed każdą rezurekcją. W okresie wielkanocnym trębacze kalwaryjskiej orkiestry biorą udział w całym misterium Wielkiego Tygodnia grając fanfary i motywy dekretowe napisane przed laty przez Jana Kłącza i Mariana Górkiewicza, a włączone do teatralnego misterium odgrywanego co rok przez kalwaryjskich bernardynów. Muzycy odziani w historyczne stroje z epoki Heroda nadają uroczystościom prawdziwie podniosły charakter. Warto wspomnieć, że jeszcze w połowie XX wieku, po powstaniu parafii w Kalwarii Zebrzydowskiej w 1947 roku, uroczysta Rezurekcja miała miejsce w Wielką Sobotę wieczorem zarówno w kościele Św. Józefa w Rynku, jak i w klasztorze. Orkiestra mogła występować zatem tylko na jednej z tych mszy i był to w takiej sytuacji klasztor.
Jednak z biegiem czasu rezurekcja w klasztorze została przeniesiona na niedzielę rano i odtąd w Wielką Sobotę wieczorem orkiestra gra w kościółku na Rynku, a w Wielką Niedzielę rano w bazylice. Tegoroczną, przypadającą wyjątkowo późno, Wielkanoc poprzedzą uroczystości związane z rocznicą śmierci Jana Pawła II. Będzie więc można usłyszeć kalwaryjską orkiestrę i przy tej okazji. W minionych latach, w kwietniu, jeśli nie występowały wyjątkowe okoliczności, muzycy zwykle nie mieli okazji by grać. Sytuacja zmieniła się po śmierci Papieża w kwietniu 2005 roku. Orkiestra od tego czasu uczestniczy w Dróżkach Matki Bożej w intencji Ojca Świętego oraz w zainicjowanych przez kalwaryjski Dom Kultury Dniach Papieskich.
Na Kalwaryjską rezurekcję warto się udać bez względu na wyznanie. Ta przepiękna uroczystość, osadzona w otoczeniu zachwycających krajobrazów nie pozostanie obojętna dla żadnego wrażliwego człowieka. Pozwoli pojąć tajemnicę wielkanocnej radości każdemu, kto zechce ją poznać, a z pewnością wzbudzi chęć powrotów do Kalwarii o świcie. Z uwagi na walory krajobrazowe, wiosenne mgły, promienie słońca przebijające się przez nagie jeszcze drzewa, zechce tutaj przebywać każdy, komu piękno w takiej postaci jest bliskie. (B)
zdjęcia: Agnieszka Kantaruk
Skomentuj